Razem, młodzi przyjaciele!
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;
Jednością silni, rozumni szałem…

Sarmatia została założona w Petersburgu dnia 8 maja 1908 r. z połączenia dwóch tajnych związków młodzieży polskiej – Klubu Nietoperzy i Lechitii. Petersburg – serce rosyjskiego zaborcy był zdecydowanie mniej przyjaznym gruntem do istnienia jakichkolwiek polskich organizacji akademickich, w przeciwieństwie do zniemczonych: Rygi i Dorpatu, których uniwersytety cieszyły się dużą autonomią. Sarmatia została jednak oficjalnie zarejestrowana przy Akademii Praw Uniwersytetu Petersburskiego głównie dzięki wpływom ojca fil! Stanisława Totwena, który był jednym z lekarzy rodziny carskiej, co ułatwiło uzyskanie akceptacji dworu petersburskiego dla powstania Korporacji. Sarmatia przyjęła barwy: amarantową, białą i zieloną, które symbolizowały barwy narodowe (amarant i biel) oraz nadzieję na odzyskanie niepodległości przez Polskę (zieleń). Czapki były amarantowe z biało – zielonym obszyciem. Na amarantowym deklu wyszyta była biała gwiazda bałtycka, składająca się z dwóch skręconych względem siebie o 45° kwadratów, w których boki zastąpiono bokami paraboli.  Za dewizę przyjęto hasło Filomatów i nawiązanie do Ody do młodości Adama Mickiewicza: „Młodzieży, bądź szałem rozumna!”. Pierwszym hymnem Korporacji stała się pieśń z okresu powstania styczniowego „Hej Strzelcy wraz!”. Celem, który za nadrzędny uznali petersburscy Sarmaci była ochrona polskości i czystości ducha młodzieży polskiej studiującej w obcym środowisku.

Dzień założenia Korporacji nie był przypadkowy, lecz miał znaczenie symboliczne – założenie jej w maju miało na celu uczczenie uchwalenia Konstytucji 3 Maja, jednak ze względu na represje rosyjskie było to zupełnie niemożliwe – zwłaszcza w sercu państwa zaborcy. Stąd jako dzień założenia Sarmatii wybrano 8 maja, dzień wspomnienia Świętego Stanisława, Patrona Polski. Właśnie w tym dniu doszło do masowych wystąpień młodzieży kresowej w 1861 r., która wspominając uchwalenie Konstytucji zebrała się w świątyniach Litwy i Rusi śpiewając „Boże, coś Polskę. Manifestacje te zakończyły się wówczas licznymi aresztowaniami i zsyłkami na Sybir. Wspomnienie to było szczególnie żywe w rodzinach założycieli Sarmatii, którzy wywodzili się przede wszystkim z Kresów dawnej Rzeczypospolitej.

Pomysł założenia jawnie działającej, Polskiej Korporacji Akademickiej wyszedł od pochodzącego z Rygi Olgierda Malinowskiego, który z ideą korporacyjną zetknął się podczas swoich studiów w Dorpacie. Olgierd Malinowski był synem weterana powstania styczniowego oraz weteranem wielu polskich organizacji patriotycznych m.in. „ZETu”, Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, a w Petersburgu „Lechitii” oraz „Klubu Nietoperzy”. W 1908 r. został pierwszym prezesem Sarmatii. Uroczyste spotkania Sarmatów odbywały się wówczas Kaplicy Kawalerów Maltańskich przy petersburskim Pałacu Woroncowa, natomiast spotkania mniej oficjalne – w domu Państwa Totwenów, rodziców Stanisława Totwena, jednego z członków Korporacji. Totwenowie pochodzili z Kurlandii, a jako stara i rozgałęziona rodzina mieli rozległe koligacje. W Petersburgu prowadzili otwarty dom, przy czym dniem przyjęć były środy, które od tego czasu są dniem spotkań Sarmatów. Stałymi bywalcami była spokrewniona i spowinowacona z nimi młodzież kresowa, studiująca w Petersburgu. Tam właśnie zrodziła się myśl założenia w Petersburgu polskiej korporacji, myśl tę rzucił właśnie Olgierd Malinowski.

Do petersburskiej Sarmatii, którzy przetrwali burze dziejowe I wojny i rewolucji w Rosji, a następnie brali udział w życiu odrodzonej w Warszawie Sarmatii, należeli:

  • „Kurlandczycy”, czyli Polacy z Kurlandii i Inflant: Olgierd Malinowski, Piotr Bomas, ks. Henryk Hilchen, Józef Moldenhauer i Stanisław Totwen;
  • „Litwini”, czyli Polacy z Górnej Litwy: Władysław Cimkowicz z Wileńszczyzny i Józef Staniewicz z Oszmiańskiego;
  •  „Żmudzini”, czyli Polacy z Dolnej Litwy: Jan Konrad Kossko i Władysław Sikorski;
  • „Białorusini”, czyli Polacy z Rusi Białej: Kazimierz Światopełk-Mirski z Mińszczyzny, Władysław Krasowski z Dziśnieńszczyzny oraz Stanisław Skalski ze Wschodniej  Smoleńszczyzny.
  • „Królewiakami” pochodzącymi z Królestwa Kongresowego byli Władysław Pręczkowski z Warszawy i Edmund Janowski z Radomskiego oraz Bolesław Zambrzuski z Kielecczyzny.

I tak już trudny rozwój Stowarzyszenia na gruncie petersburskim utrudnił wybuch I wojny światowej, po którym część Sarmatów kontynuowała swoje spotkania w Petersburgu do 1918 r., jednak niektórzy po ukończonych studiach postanowili wrócić w swoje rodzinne strony. Wówczas Edmund Janowski, który powrócił z Petersburga do swych rodzinnych Bartodziejów w Radomskiem, rzucił myśl wznowienia działalności petersburskiej Sarmatii w Warszawie, gdzie Niemcy otworzyli Politechnikę. Inicjatywę tę poparł Bolesław Zembrzuski. Sarmatia w 1915 roku wznowiła działalność, tym razem przy Politechnice Warszawskiej stając się tymsamym najdłużej funkcjonującą organizacją akademicką w Warszawie.

Petersburczycy zachowali swoje amarantowe dekle, a jako wiano do historii Korporacji wnieśli melodię hymnu oraz Krzyż Maltański noszony na bandzie barwiarskiej i widniejący w herbie Korporacji. Również środa, jako dzień kwaterowy, została przyjęta na pamiątkę środowych zebrań u Państwa Totwenów. Przez cały okres międzywojenny petersburczycy wnosili do historii Sarmatii swe koneksje rodzinne, stąd w kolejnych rocznikach sarmackich bardzo dużo było młodzieży z kresów. Druga wojna światowa jeszcze bardziej przerzedziła nieliczne już szeregi petersburczyków. Edmund Janowski, który podpisał pierwszy statut Sarmatii, zginął w Oświęcimiu, podobnie jak i inny petersburczyk – Władysław Krasowski. Stanisław Totwen, który brał udział w Powstaniu Warszawskim, podtrzymując tradycje rodziny szczycącej się udziałem jej członków w bitwie pod Kircholmem, w Odsieczy Wiedeńskiej i w szarży pod Samosierrą, zginął w Oranienburgu (w końcu 1944 r. lub na początku 1945 r.). Bez wieści zaginął na wschodzie Józef Staniewicz, aresztowany jako prezydent miasta Oszmiany we wrześniu 1939 r. po wkroczeniu wojsk radzieckich. Ksiądz prałat Henryk Hilchen, który po pierwszej wojnie światowej był w Warszawie spowiednikiem nuncjusza Achillesa Ratti, późniejszego Papieża Piusa XI, zmarł po drugiej wojnie światowej w domu dla księży emerytów w Słupsku. Z przepięknej galerii obrazów, w której przez kilkadziesiąt lat ze znawstwem i zamiłowaniem gromadził obrazy malarzy polskich, nie udało mu się ocalić ani jednego płótna, wszystko spłonęło w czasie Powstania Warszawskiego. Olgierd Malinowski, po nader burzliwych losach, zmarł w Opolu Śląskim w 1959 roku. Jan Konrad Kossko z Poszyrwińcia, były sekretarz generalny towarzystwa „Pochodnia” na Litwie, zmarł w 1958 r. w Warszawie. Ostatnim petersburczykiem, który opuścił padół ziemski, był Stefan Skalski, zmarły w Warszawie w 1975 r. [1]


[1] Relacja o spuściźnie filistrów petersburskich wg  wspomnień fil! Janusza Tymowskiego, coetus 1931